Zakup działki – nieobliczalność podwójnego oblicza

Urokliwa sceneria, bujne, cieszące oko bogactwo przyrody, cisza, spokój, a to wszystko przypieczętowane widokiem i bezpośrednim dostępem do jednego z najpiękniej usytuowanych jezior jakie widziałeś w swoim życiu. Wydawać by się mogło, że jest to najbardziej okazyjna ze wszystkich okazji. Działka – marzenie, prywatny wycinek raju, który może być twój od zaraz. Brzmi jak zakup idealny, prawda? No tak, ale jak to często w życiu bywa w tej sytuacji również może pojawić się pewien problematyczny haczyk.

W dokładnie takiej sytuacji znaleźli się Pan Jerzy wraz z Panią Aleksandra. Po długich poszukiwaniach natrafili na, jak im się zdawało, idealny teren do zabudowy. Po licznych rozmowach ze sprzedawcą, który na każde pytanie miał w zanadrzu satysfakcjonującą ich odpowiedź oraz samodzielnym rozeznaniu, byli tuż o krok od impulsywnego zakupu „wymarzonej” działki. Na szczęście jednak, w samą porę zdecydowali się z nami skontaktować. Może przez intuicję, może przez niedobór szczegółowych informacji dotyczących ich potencjalnego zakupu, tak czy inaczej, jak się później okazało była to nieoceniona decyzja. Po czasochłonnej analizie, w którą wchodziły również telefony do wielu instancji, w tym starostwa powiatowego, bez problemu udało nam się ustalić, że jednak od miana „wymarzonej”, do działki tej lepiej pasowałoby pare innych przymiotników i to, jak się można łatwo domyślić, nie tych z pozytywnym wydźwiękiem. Dzięki naszemu dokładnemu rozeznaniu okazało się, że w tym pozornie idealnym zakupie tkwi nie jeden, a nawet cała gama wszelkich możliwych haczyków.

Po naszej analizie (plan miejscowy nie dawał jednoznacznych info. słabe skany ogólnikowe zapisy) i bezpośrednich rozmowach w gminie i starostwie, jeden z największych jej atutów, okazał się być jednocześnie jego największą wadą. Mianowicie, ze względu na tak bliski dostęp do jeziora, teren działki zawarł się pasach ochronnych, które prawnie zabraniają budowy nowych obiektów, jak i rozbudowy istniejących na całe 50 metrów szerokości! Ponadto, mimo zapewnień sprzedawcy, okazało się, że działka jest nie budowlana, a rekreacyjna, co samo w sobie już na starcie przekreśla plany naszych klientów. Finalnie, za gorzką wisienkę na torcie, można uznać fakt, że teren leży na obszarze chronionym, a więc realizacja jakichkolwiek planów budowy jest po prostu niemożliwa.

Sytuacja mogłaby wydawać się aż nierealna. Wprost wymarzona działka w zaledwie parę chwil zgubiła gdzieś swoją metkę „idealnej”, a wszystkie wiążące się z nią problematyczne kwestie ujrzały światło dzienne. Takie właśnie zmiany o 180 stopni, wbrew pozorom nie są rzadkością. Sprzedawca, sprytnie omijając, bądź nawet fałszując pewne dane jest w stanie bez problemu wprowadzić potencjalnych kupców w błąd, dlatego konsultacja z architektem jest kwestią niezwykle ważną.

Nasi klienci na równi zaskoczeni, rozczarowani, ale też oczywiście wdzięczni za przekazanie im tak decydujących informacji, zrezygnowali oczywiście z niezyskownej inwestycji, tym samym ratując niemałą sumę pieniędzy przed wyrzuceniem w błoto. Pani Aleksandra wraz z Panem Jerzym dalej kontynuują poszukiwania swojej prawdziwej wymarzonej działki, a cała historia dla wszystkich kończy się szczęśliwie… cóż, no może poza sprzedawcą.

Może zainteresujesz się również innymi artykułami?